Żubry w opałach!

W Bieszczadach mamy poważny problem – wszystkie wolno żyjące żubry muszą uważać na Telazjozę. Jak sobie poradzić z tym problemem?

Co wiemy?

Być może wiele osób zastanawia się nad tym, jak przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się choroby. Z drugiej strony sytuacja jest stosunkowo prosta, co nie oznacza, że możemy mówić o powodzie do radości – chodzi o odstrzelenie zarażonych osobników.

Gdyby kogoś interesowały szczegóły, warto wrócić do tego, co działo się na początku 2021 roku – Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska zezwolił na zabicie do czterdziestu dziko występujących żubrów. Chodzi o żubry z terenów Nadleśnictw Baligród, Komańcza i Lesko. Ważne jest też to, że eliminacją nie mogli zająć się dowolni leśnicy – możemy mówić o pracy leśników, którzy mają doświadczenie.

Wydawać by się mogło, że takie podejście oznacza rozwiązanie kłopotu, ale takie myślenie jest zgubne. Problem staje się coraz większy i co za tym idzie, kolejne odstrzały są kwestią czasu. Warto też wiedzieć, że w Bieszczadach mamy około 750 sztuk zwierząt. Jest to poważny problem, ponieważ żubrów nie powinno być więcej niż 400.

Telazjoza to choroba, którą powodują nicienie z rodzaju Thelazja. Pasożyty przebywają w gałce ocznej, co przekłada się na ślepotę, zaburzenia ruchu i śmierć, z którą wiąże się spore cierpienie.