Czteroosobowa rodzina wybrała się na wycieczkę po Solinie wynajętym rowerkiem wodnym. Nagle z niejasnych przyczyn zaczął on nabierać wody i tonąć. Pływacy dryfowali w kamizelkach ratunkowych. Stracili rzeczy osobiste.
Dwie kobiety i dwóch mężczyzn dryfowało na wodzie w Zalewie Solińskim pomiędzy Polańczykiem, a Werlasem. Poszkodowani mieli na sobie kamizelki ratunkowe. Zostali zauważeni przez patrol policji wodnej. W związku z zaistniałą sytuacją zostali do nich wezwani także ratownicy z bieszczadzkiego WOPR. Służby wyłowiły z wody pływaków.
Poszkodowani wyjaśnili później, że ich rowerek zaczął nagle w szybkim tempie nabierać wody. Czteroosobowa rodzina z Jastrzębia Zdroju nie nadążała jej wylewać. W rezultacie rowerek poszedł na dno jeziora, a wraz z nim portfele i telefony pływaków. Rowerek zatonął na głębokości około 34 metrów.
Cała czwórka ocalonych była trzeźwa. Policja zajmuje się teraz ustaleniem przyczyny wypadku. Zleci także zbadanie stanu technicznego wynajmowanych pojazdów z feralnego punktu.